Pudło dość ciężkie, najcięższy jest zasilacz – cegła. Ma dość krótki kabel od strony konsoli. Wszystko wykonane bardzo ładnie i estetycznie, w wersji Premium mamy pad bezprzewodowy – można nim włączyć/wyłączyć konsolę. Jest całkiem wygodny. Nigdy nie grałem padem, więc to spore zaskoczenie, że można się przyzwyczaić.
Interfejs użytkownika i konfiguracja pomyślane bardzo dobrze, do wszystkich ustawień można się dostać szybciutko, wystarczy posurfować kilka minut po całym interfejsie i wszystko jest jasne.
Konsola jest podłączana do sieci, ale tylko do „stron” XBox Live – pewno boją się wirusów. Ten Live to jakaś wydzielona sieć, dostępna po Internecie tylko dla userów XBox-a 360. Ogólnie – służy do wydawania pieniędzy. Za wszystko bulimy słono kartą kredytową – gra sieciowa, dodatki, pierdoły do konsoli (nawet dema), wszystko za kasę. Na szczęście Oblivion jest offline, he he. Nie podłączałem się, może to zrobię, korzystając z wersji darmowej podłączenia („Silver” – chłopcy od marketingu zaszaleli; oczywiście, wersja płatno-pełna się nazywa „Gold”). Będę go (Obliviona) miał w poniedziałek, na razie testuję jak całość się obsługuje, mam też grę „Ridge Racer 6” – wyścigi dość zręcznościowe, wyglądają przyzwoicie (odblaski liści na karoserii, ładne odbicia świateł), dobry sposób, żeby się do pada przyzwyczaić.
Brak bonusów razem z konsolą (trzeba kupić oczywiście), są dwa filmiki reklamowe i gierka w stylu tetrisa z grafiką na poziomie 486/SVGA. Oraz trochę MP3-ek. Można ripować/i chyba wgrywać własne utwory i robić playlisty do cięcia w grach. Można oglądać DVD. Można płacić, he he. Karta kredytowa to jakiś objaw obłędu społeczeństw zachodnich.
Jest jakiś system gromadzenia informacji o przebiegu „kariery gracza” – nasz profil (może być kilka, każdy user będzie miał np. osobno pamiętane ustawienia w grach) gromadzi info o tym, w co graliśmy i co mniej więcej w tych grach zrobiliśmy. Chyba służy do tego, żeby czasem luknąć, co kolega porabia, i może z nim pograć, biorąc poprawkę na jego zaawansowanie w danej grze.
Zabezpieczenia antypirackie. Nie można kopiować DVD, podobno jest system, który obchodzi się tylko sprzętową modyfikacją konsoli. Zapisywać save-y tylko można na HDD lub kartach pamięci Microsoftu. Pliki z np. pendrive-a, które XBox 360 obsłuży, to – jak mi się wydaje – wyłącznie zdjęcia i muzyka. Żadnego robienia backupów save-ów, wgrywania patchy czy czegoś takiego. Wszystko ma być przez XBox Live (ale jak każą płacić za ściągnięcie patcha do gry, to ludzie się zbuntują), nie wiem jeszcze w jakim stopniu dostępne za darmo (pewno prawie żadnym) a w jakim poprzez abonament (chamstwo).
Mam wrażenie, że MS przygotowało sobie platformę do zbierania kasy i mam wątpliwości, czy ludzie na to pójdą. Może motywować tylko jakość gier online (można zapiąć do pada słuchawkę z mikrofonem do ganiania w multiplayer). Może ominie mnie wywalanie kasy, bo pewno przez najbliższe miesiące/lata będę grał w Obliviona (offline). Mam jasne podejście – kupiłem ten sprzęt dla jednej gry, bo w moim życiu nie ma miejsca dla większej ilości gier (a jeśli już, to gram w dużo starsze, świetne gry, które pójda mi na lekkim sprzęcie klasy PC). Różnica w cenie między XB360 a dopłatą do nowego kompa, żeby udźwignął sensownie i przyjemnie ES:IV przemawia na korzyść XBoxa. Grafika podobno odpowiada karcie 1900XTX, rzeczywiście widać jakieś atracyjne efekty, na pewno miałbym poważne opory, żeby wywalić półtora tysiąca na kartę graficzną, która straciłaby 30% wartości po miesiącu. No, nieważne. Zobaczę, jak Oblivion będzie chodził.