The Lord of the Rings (1978)

lotr78Stosunkowo mało znana, animowana adaptacja dwóch pierwszych tomów „Władcy Pierścieni” Tolkiena. Pomimo sporej ilości zgrzytów, warta obejrzenia. Zgrzyty to głównie sporo problemów z fabułą i zbytnie zamieszanie w użytych stylach – różne postaci animowano różnymi technikami, czasem te same osoby w różnych scenach są tworzone bardziej lub mniej realistycznie (najwyraźniej bez uzasadnienia artystycznego). Tła niekiedy przypominają bajki o Myszce Miki. A od czasu do czasu dokument o halucynogenach. Niektóre sceny proszą się o więcej rozmachu.

Fajne rzeczy to częściowe użycie techniki rotoskopowej dla postaci (ludzie, konie, Orkowie) i chyba nietypowe jak na ten rodzaj filmu zabiegi stylistyczne. Fragmenty – szczególnie bitwy z Orkami i sceny z Nazgulami mogłyby funkcjonować jako obłędne teledyski „gotyckich” zespołów. Treść też zgadza się w głównych elementach z oryginałem, chociaż naturalnie można znaleźć w Sieci długie eseje ze złośliwą krytyką filmu, podzieloną na kolejne sceny. Film zebrał trochę kiepskich recenzji, co spowodowało podobno wycofanie się z nakręcenia drugiej części, odpowiadającej mniej więcej książkowemu „Powrotowi Króla”. Na końcu Hobbici nie wchodzą jeszcze do Mordoru, Gandalf pokonuje hordy Orków po scenie szarży na koniach, lektor coś mówi – że to na tyle a reszta w drugiej części – i koniec.

Chętni wyszukają sobie co trzeba na youtube. Legalność wątpliwa.

Peter Jackson w swoim dziele nawiązał kilkukrotnie do wersji Ralpha Bakshi. Jackson to rozmach i wspaniałość – ale i śmiertelnie poważne podejście do Tolkiena, Bakshi to nieco szaleńczej fantazji, momenty lekkości konwencji dla młodszych widzów – ale i smak filmu z innej rzeczywistości. Trzeba podejść do sprawy z lekkim dystansem i „otwartym umysłem”, inaczej animacja wyda się słaba. Dla mnie jest w miarę OK – niespecjalnie udana, ale z wieloma ciekawymi elementami.

lotr1

Jak działa jamniczek (1971)

Awangardowy film animowany, niepokojący a równocześnie zabawny i odkrywczy. Osiem minut. Taki… hm… ekologiczny dadaizm… Autor (Józef Antoniszczak) tworzył filmy bezpośrednio na kliszy, darowując sobie użycie drogich obiektywów, zabawę w wymyślne ujęcia, męczenie się z aktorami itp. Wyrazisty styl, przekaz bardzo porządny. Uwaga, tylko dla osób odpornych.