The Autobiography of Benjamin Franklin

Żywa, pozytywna książka o XVIII-wiecznym drukarzu, biznesmenie, mężu stanu, pisarzu, naukowcu, filozofie. Niewiarygodne, jak jedna osoba potrafiła wiele zrobić dla całego kraju, pozostając przy tym jednostką skromną, niezblazowaną i aktywną publicznie do późnego wieku. Kierował firmami (pewne pomysły łapią się pod dzisiejszy marketing), działał w dyplomacji, zarządzał budową fortyfikacji, tworzył i modernizował różne organizacje, godził interesy różnych grup społecznych i religijnych, proponował wynalazki i koncepcje, z których kilka jest wykorzystywanych do dzisiaj. Jeśli facet coś mówił, to dobrym pomysłem było posłuchanie się jego rady.

But I ventur’d only to say, „To be sure, sir, if you arrive well before Duquesne, with these fine troops, so well provided with artillery, that place not yet compleatly fortified, and as we hear with no very strong garrison, can probably make but a short resistance. The only danger I apprehend of obstruction to your march is from ambuscades of Indians, who, by constant practice, are dexterous in laying and executing them; and the slender line, near four miles long, which your army must make, may expose it to be attack’d by surprise in its flanks, and to be cut like a thread into several pieces, which, from their distance, can not come up in time to support each other.”

He smil’d at my ignorance, and reply’d, „These savages may, indeed, be a formidable enemy to your raw American militia, but upon the king’s regular and disciplin’d troops, sir, it is impossible they should make any impression.” I was conscious of an impropriety in my disputing with a military man in matters of his profession, and said no more.

The enemy, however, did not take the advantage of his army which I apprehended its long line of march expos’d it to, but let it advance without interruption till within nine miles of the place; and then, when more in a body (for it had just passed a river, where the front had halted till all were come over), and in a more open part of the woods than any it had pass’d, attack’d its advanced guard by a heavy fire from behind trees and bushes, which was the first intelligence the general had of an enemy’s being near him. This guard being disordered, the general hurried the troops up to their assistance, which was done in great confusion, thro’ waggons, baggage, and cattle; and presently the fire came upon their flank: the officers, being on horseback, were more easily distinguish’d, pick’d out as marks, and fell very fast; and the soldiers were crowded together in a huddle, having or hearing no orders, and standing to be shot at till two-thirds of them were killed; and then, being seiz’d with a panick, the whole fled with precipitation.

Niesamowity talent, skromność i intelekt wylewają się z tej książki. Umysł badacza i humanisty w jednym, nastawiony na samodoskonalenie i służbę ludzkości. Pewne jego idee widać w relatywnie nowych metodach zarządzania czasem (strony o Getting Things Done czasem wspominają o jego systematycznych metodach).

W skrócie – genialna autobiografia, śledząca ewolucję unikalnej postaci. Piękny styl, całkowicie zrozumiały, przynajmniej we współczesnych wydaniach książki. Tak mi się podobała w wersji audio (niezastąpione Librivox), że zakupiłem paperback (eBay, 1$ plus 6$ przesyłka, nie wykosztowałem się). Nie byłem świadomy, jak bardzo różnią się te dwa wydania – podział na rozdziały, różnice w tekście (włączenie pism z późniejszych okresów). Paperback zawiera kilka dodatkowych utworów – wszystkie bardzo świeże, często odkrywcze, często pełne ostrego poczucia humoru.

Because in every Animal that walks upright, the Deficiency of the Fluids that fill the Muscles appears first in the highest Part: The Face first grows lank and wrinkled; then the Neck; then the Breast and Arms; the lower Parts continuing to the last as plump as ever: So that covering all above with a Basket, and regarding only what is below the Girdle, it is impossible of two Women to know an old from a young one. And as in the dark all Cats are grey, the Pleasure of corporal Enjoyment with an old Woman is at least equal, and frequently superior, every Knack being by Practice capable of Improvement.

Większość jego pism jest jednak poważniejsza ;)

  • Wikipedia (ang.)
  • Tekst (ang.) – po prawej wybieramy format i „Download”

Vertigo (1958)

Bez wątpienia jest to jeden z najlepszych filmów, jakie w życiu widziałem. Dodatkowo, widziałem go poprzednio bardzo dawno temu. Chyba byłem tak mały, że niewiele zrozumiałem, ale paranoiczna atmosfera utkwiła gdzieś w podświadomości. Kilka scen mogło szokująco wpłynąć na to, jak postrzegam niektóre rzeczy.

Film to thriller Hitchcocka, opowiadający o dziwnym zachowaniu pewnej kobiety. Jej mąż zatrudnia swojego starego znajomego, żeby dowiedział się czegoś więcej; żona wydaje się wpadać w niezwykły trans, w którym wciela się w inną osobę. Fabuła to połączenie filmu detektywistycznego, romansu i psychologii. Skojarzyło mi się, że niektóre filmy Lyncha niesamowicie czerpią z „Vertigo” – zagadka, elementy rozwiązania, nagły zwrot koncepcji filmu, złamanie konwencji.

Szczególne wrażenie robi powtórzenie części akcji w zmienionej formie, wywołujące coś w stylu deja vu, kiedy zdarzenia toczą się nieco innym torem, ale straszny koniec musi się powtórzyć, musi nastąpić osaczenie i okrutna, niezasłużona kara.

Psychika głównego bohatera i to, jak kształtuje się jego uczucie do śledzonej kobiety jest sposobem zaczepienia doskonałych obserwacji o tym, jak postrzegamy inne osoby, jak często znamy tylko powierzchowność i jak nasze ograniczenia bezlitośnie mszczą się na nas.

Wspaniała rola Jamesa Stewarta (momentami P. Brosnan go bardzo przypomina) i niesamowita Kim Novak – piękna i przekonująca. Hitchcock najwyraźniej preferował taki typ urody, podobne kobiety są bohaterkami wielu innych jego filmów. On sam nie był podobno zachwycony rolą Novak, dla mnie jest ona fenomenalna. Muszę przeczytać książkę – wywiad Truffaut z Hitchcockiem.

Technicznie film jest – dla mnie – również idealny. Słynne ujęcia i techniki (m. in. zmiana ogniskowej i odległości dla uzyskania efektu przytłoczenia), kopiowane już nieskończoną ilość razy. Nie da się tego dobrze sparodiować, bo parodia – pozbawiona geniuszu – będzie przygnębiająco niskiej jakości.

Polecam 1000 razy.

Psycho (1960)

„Psychoza” to świetny film Hitchcocka, nie zestarzał się (może z wyjątkiem dwóch scen). Z rzeczy tego reżysera, które dotychczas widziałem, większe wrażenie wywarło na mnie tylko „Vertigo”, o którym niedługo.

Widać w „Psycho” mnóstwo wspaniałych elementów, powtarzanych w nieskończoność aż do dzisiaj przez kolejne pokolenia twórców filmów. Niektóre zabiegi zupełnie nowatorskie (drastyczna zmiana głównego bohatera pod koniec), nieśmiertelne i mocne ujęcia – fantastyczna inspiracja dla filmów i gier komputerowych. Psychika właściciela hotelu wydała mi się potraktowana w trochę zbyt prosty sposób, ale tłumaczę sobie, że 50 lat temu było to i tak sporo. Końcowe wyjaśnienia żenujące, ale przedostatnia scena (z „przebłyskiem” czaszki spod twarzy zabójcy) je rekompensuje.

Surowe zdjęcia, elementy exploitation movie,  dobra gra aktorska. Role Janet Leigh i Anthony’ego Perkinsa po prostu błyszczą. Ona – po złej decyzji życiowej, w trakcie „odkręcania” tego, co nabroiła. On – najwyraźniej pod silnym wpływem matki, samotny, ze swoim ekscentycznym hobby (taksydermia, fuj). Czy ich związek jest skazany na niepowodzenie? Muahaahaha.