Pod względem wizualnym film zaawansowany. Efekty specjalne są dość poważne, chociaż ich część – pod koniec filmu – jest tak szybko animowana, że wydaje się maskować jakieś uproszczenia. I powoduje lekkie bóle głowy.
Nie jest to nawet jakieś Totalne Dno. Raczej normalne, komercyjne kino, często bardzo sprawne (sceny militarne, walki robotów), czasem kolorowe (pamiętajmy, że sprzedajemy zabawki) i nie zawsze lekkie (Smutne Sceny). Główny bohater jest sympatyczny a jego dziewczyna jest Bardzo Sympatyczna (Megan Fox – patrz poniżej). Występuje tu dobry aktor John Turturro („Barton Fink”), ale chyba ktoś mu powiedział, że to coś jakby „Mali Agenci” i jego aktorstwo kompletnie nie pasuje do całości. Są też inne postaci poboczne, pewno wystąpiły w kreskówce i należało je wepchnąć do pełnometrażówki. Na przykład, jakaś ekipa rozpacowująca Tajemniczy Sygnał z Kosmosu. Rozpracowywanie to było w „Głosie Pana” Lema, ci tutaj robią sobie jakieś żarty. Dialogi w stylu:
– „Hm, to chyba sygnał Chińczyków”
– „Niee, to nie oni”
– „Dlaczego tak sądzisz”
– „Oni nie mają takich środków”
wskazują faktycznie na elitę naukowców. Górny 1% elity, tak bym powiedział.
Fabuła – generalnie, wielkie roboty się transfomują i wszyscy biegają, żeby uratować świat (Ziemię, albo ten drugi – nie do końca już pamiętam). Roboty się różnią między sobą charakterami , coś jak Żółwie Ninja – jeden jest bardzo imprezowy, inny waleczny, a przywódca ma naturalnie Głęboki, Ojcowski Głos. W sumie, w porównaniu z wieloma współczesnymi filmami fabuła jest bardzo dobra.
Dużo ciekawsza od tranformujących się robotów jest wspomniana wyżej koleżanka głównego bohatera:
No. I tym optymistycznym akcentem zakończymy recenzję.
Nie oglądałem, nie oglądam i jakoś mi się do tego filmu nie spieszy. Może jestem uprzedzony, ale przekonany jestem, że film ten klasyczny kicz: głupawa, przewidywalna fabuła urozmaicona kosztującymi miliony dolarów efektami specjalnymi. Czy ktoś wyprowadzi mnie z błędu?